Poniedziałek, 6 Maj
Imieniny: Beniny, Filipa, Judyty -

Reklama


Reklama

Marzenia Joanny i Piotra roztrzaskały się o nieuczciwego dewelopera. Z marzeń o domu pozostały tylko fundamenty


Po latach ciężkiej pracy za granicą, Joanna i Piotr postanowili zbudować swój wymarzony dom w idyllicznych Siedliskach koło Pasymia. Ich marzenia legły w gruzach, gdy firma budowlana zniknęła z pieniędzmi, pozostawiając za sobą tylko fundamenty i serię złamanych obietnic. Stracili 180 tysięcy złotych i nadzieję na swój azyl. Oszukanych na willę w Siedliskach jest więcej. Mężczyzna siedzi w areszcie. Postępowanie prowadzi krakowska prokuratura. - Wiemy o 30 osobach poszkodowanych; jesteśmy z nimi w kontakcie – mówi pan Piotr. - Nie łudzimy się, że odzyskamy pieniądze.



Działka w Siedliskach koło Pasymia od początku urzekła Joannę i Piotra, mieszkańców Krakowa. Wspólnie ze swoimi przyjaciółmi postanowili na Mazurach osiąść na stałe. Wybrali miejsce oddalone od rodzinnych stron o wiele kilometrów, ale wybrali firmę z Olkusza.

 

- Zależało nam na czasie. Do tego myśleliśmy, żeby w perspektywie zainwestować w domki na wynajem – wyjaśnia pan Piotr.

 

Odwiedzili siedzibę firmy w Olkuszu, spotkali się z szefem, wybrali się na miejsce innej budowy, prowadzonej przez tę firmę.

 

- Wszystko wyglądało profesjonalnie. Podpisaliśmy umowę, którą dla nas zmienił prawnik. Właściciel firmy nie kwestionował poprawek i też ją podpisał – opowiada oszukany mężczyzna.

 

Wszystko zaczęło się dobrze. Prace ruszyły, została przygotowana płyta fundamentowa. Po zakończeniu pierwszego etapu małżonkowie przekazali firmie pieniądze na kolejne prace. Inwestorzy odwiedzali miejsce budowy, zaprzyjaźnili się z pracownikami. I to dzięki ich czujności dowiedzieli się o problemach.

 

- Zadzwonił do nas jeden chłopak i powiedział, że od pewnego czasu nie wypłacają im wynagrodzenia. Pytał, czy coś wiemy. Zadzwoniliśmy do wykonawcy, odebrał od nas raz, później telefon zamilkł. My i nasi przyjaciele zostaliśmy sami – opowiada.

 

Okazało się, że właściciel firmy, oprócz inwestorów i podwykonawców, oszukał także dostawców. Przestał opłacać faktury za materiały.

 

- My straciliśmy oszczędności, ale wśród poszkodowanych są również osoby, które wzięły kredyty. Dzisiaj muszą je spłacać, a nie mają gdzie mieszkać – podkreśla oszukany mężczyzna.

 

Inwestycja rozpoczęła się ponad dwa lata temu. Kiedy nieuczciwy przedsiębiorca przerwał prace, właśnie w Polsce zaczęła szaleć inflacja. Ceny rosły, również kredyty poszybowały w górę. Ludzie się załamywali. Dzisiaj mężczyzna siedzi w policyjnym areszcie. Sprawę prowadzi jedna z krakowskich prokuratur.


Reklama

 

- W zasadzie chyba dopilnowaliśmy wszystkiego, co powinniśmy, bo mieliśmy umowę sprawdzoną przez prawnika. Transze za etapy prac rozłożone były w taki sposób, by się zabezpieczyć, a mimo to zostaliśmy oszukani – mówi pan Piotr. - Nie wiem, czy od początku miał taki zamiar, ale dzisiaj wiemy, że ten mężczyzna oficjalnie nie posiada nic i nasze szanse na odzyskanie pieniędzy są w zasadzie niewielkie.

 

Państwo Joanna i Piotr oraz ich przyjaciele nie zamierzają już kończyć swojej wymarzonej inwestycji. Na razie mieszkają w Olsztynie, ale gdy ich syn skończy szkołę średnią, planują przeprowadzkę w okolice Poznania.

 

 

Komentarz specjalisty

 

Daniel Lubowiecki,

doktor nauk prawnych, pośrednik handlu nieruchomościami odpowiada na pytanie: czy i jakie są sposoby uchronienia się przed takim ryzykiem?

Trzeba przyznać, że omawiana sprawa faktycznie wygląda na bardzo skrupulatnie przygotowane oszustwo. Inwestorzy nie tylko mieli możliwość osobiście rozmawiać z właścicielem firmy, ale też zobaczyć na własne oczy halę produkcyjną, w której miały być wyprodukowane komponenty do budowy ich domu. Co więcej, nieuczciwy wykonawca bardzo sprawnie zrealizował pierwszy z zaplanowanych etapów. Nic więc dziwnego, że w takich okolicznościach inwestorzy uwierzyli w jego dobre intencje.

 

Warto doprecyzować, że w tym konkretnym przypadku nie mamy do czynienia z inwestycją deweloperską. Działalność deweloperów jest obecnie bardzo restrykcyjnie uregulowana przepisami, które dokładnie określają w jaki sposób powinny być wpłacane środki na poczet ceny nabywanej nieruchomości i zapewniają możliwość ich odzyskania np. w przypadku ogłoszenia upadłości przez dewelopera.

Reklama

 

W tym przypadku zawarty został inny rodzaj umowy, sformułowanej i zawartej przez strony. Niestety, przy takich umowach trudno całkowicie wyeliminować wszystkie potencjalne ryzyka, dlatego szczególnie ostrożnie trzeba podchodzić do umów, które zakładają zapłatę wynagrodzenia „z góry” za realizację określonych etapów prac.

 

Dobrą praktyką (i na szczęście coraz częściej stosowaną) jest określenie w takim przypadku harmonogramu płatności podzielonego na kilka transz (zazwyczaj od 4 do 10), które uiszcza się dopiero po zakończeniu realizacji danego etapu np. pierwsza transza płatna jest po uzyskaniu pozwolenia na budowę i prac przygotowawczych, druga - po osiągnięciu „stanu zerowego”, trzecia - po wykonaniu tzw. stanu surowego otwartego itd. W dużym uproszczeniu można więc powiedzieć, że w takim przypadku inwestor płaci za to, co zostało już zrobione, a nie za to co wykonawca obiecuje, że zrobi.

 

Bez wątpienia warto również zweryfikować wykonawcę przed podpisaniem umowy. Wątpliwości może w tym przypadku wzbudzić np. sytuacja, w której dowiadujemy się, że stroną umowy ma być świeżo założona spółka z ograniczoną odpowiedzialnością o niskim kapitale zakładowym i bez jakiegokolwiek udokumentowanego doświadczenia przy realizacji podobnych inwestycji.

 

Sygnałem, że coś jest nie tak, może być również wyraźny komunikat ze strony wykonawcy, że wpłaty przyjmuje wyłącznie w gotówce.

 

Elementów, na które należy zwrócić uwagę jest naprawdę wiele. Planując inwestycję wiążącą się z tak dużymi nakładami finansowymi warto współpracować z osobami mającymi nie tylko ogólną wiedzę prawniczą, ale również doświadczenie praktyczne.

 

 



Komentarze do artykułu

Znafca

Te prawnik, no to przecież napisali ze skonsultowali z innym prawnikiem naniosl poprawki i tamten podpisał. Wy prawnicy to jednak matoły jesteście.

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama